Baaardzo mało, no ale nie będę już łączyć z późniejszym rozdziałem, bo wszystko mi się zaraz pomiesza :> W najbliższym czasie wstawię do rozdziału 7, możliwe, że do poniedziałku będzie już do 9 ;)
– O co chodzi Hermiono? – spytał
niepewnie Harry. Jego głos wyrażał zdziwienie i strach, bo pomimo, że przed nim
stała jego przyjaciółka, to żyli w świecie magii, więc tak naprawdę wszystko
mogło się wydarzyć.
– Masz jeszcze czelność, by pytać się, o co chodzi?! – krzyknęła mu w twarz i dosłownie sekundę później miała już swoją
różdżkę przy jego szyi. Tak, to właśnie chciała zobaczyć w jego oczach. Strach.
Najprawdziwszy strach, który słusznie mu się należał.
– Hermiono, uspokój się – niemalże wyszeptał Ron, który nie mógł otrząsnąć się z tego co widzi.
– Radzę ci się zamknąć Ronaldzie
Weasley! – wysyczała jadowicie obdarzając go jedynie przelotnym spojrzeniem,
które nie miało w sobie nic poza gniewem. – Chyba, że pragniesz przysłuchiwać
się temu wszystkiemu z podłogi. – Chłopak jak na żądanie zamilkł ze strachu
wiedząc, że dziewczyna jest od niego o sto procent lepsza w zaklęciach i
mogłaby go porządnie poturbować, a on nie rozpoznałby nawet kiedy i jakie
zaklęcie na niego rzuciła.
– A ty, Harry wyjaśnisz mi teraz
coś – zwróciła się do chłopaka, który nadal był przytrzymywany jej różdżką. – Powiedz mi co, do jasnej cholery, zrobiłeś Ginny?!
– Ja... Ja nic jej nie zrobiłem,
przecież siedzi w Pokoju Wspólnym. – Pośpiesznie tłumaczył się coraz bardziej
się pocąc. Wiedział, że Hermiona przeklinała dopiero wtedy, gdy się naprawdę
mocno wkurzona.
– Ha! Nic nie zrobiłeś! A to
ciekawe, jednak fakt, że siedzi w pokoju to ja też wiem kretynie, ale może z
łaski swojej wyjaśnisz mi dlaczego, do cholery jasnej tam siedzi?! – Niemalże wywrzeszczała mu w twarz ostatnie słowa dając mu za razem do zrozumienia, że
nie dużo czasu mu zostało.
– A co ja wróżka jestem, żeby to
wiedzieć?! Może sama ją o to zapytaj? – odparował i spróbował się wyrwać, na co
żelazny uścisk na jego ramieniu mu nie pozwolił.
– Może i jesteś. – Prychnęła. – Albo może jesteś po prostu Chłopcem-Który-Przeżył-Abym-Mu-Coś-Zrobiła, co? A
może nadal nie wiesz o co chodzi? Biedny Harry, jakie to musi być okrutne, że
nie wszyscy traktują cię z wyższością, jakbyś był cholernym,
ósmym cudem świata i nie zawsze mają dla ciebie czas. Jakie to musi być
okropne, że dziewczyna nie poświęca ci tyle czasu ile by chciało to twoje wybujałe ego,
że musisz wkładać ręce w majtki każdej dziewczynie na swojej drodze. – Uśmiechnęła się kpiąco. Jej głos
był nadal opanowany i wyprany z emocji, a słowa wypowiadała dokładnie ze
zdwojonym naciskiem. Harry'emu nie było jednak do śmiechu i zbladł, gdy w końcu
zrozumiał o co chodzi Hermionie. – O, w końcu twój mały móżdżek przypomniał sobie, co dzisiaj zrobiłeś i to na pewno nie był pierwszy raz.
– To nie tak... Źle to
zrozumiałaś.
– Proszę nie rozśmieszaj mnie. – Prychnęła i zaśmiała się krótko. – Co tu, do cholery, można źle zrozumieć? To,
że Ginny widziała na własne oczy jak dobierałeś się do Cho i teraz uważa, że to wszystko
jej wina czy może ty tego nie chciałeś, a ona się na ciebie rzuciła? – Roześmiała się jeszcze raz, ale tym razem głośniej, aż chłopakowi ciarki
przeszły po plecach. – Tym razem nie skończy się to na rozmowie i zapewniam
cię, że na pewno nie na tej – wysyczała mu do ucha. Z tyłu usłyszała echo
kroków zbliżających się w ich stronę. Musiała się spieszyć, kiedy indziej
dokończy tą pogawędkę. – A teraz... Drętwota. – Rzuciła zaklęcie, jakby na
odchodne oddalając się szybkim krokiem przed siebie i zostawiając Rona z
otwartymi ustami. Niestety nie udało jej się dostatecznie szybko uciec i głos,
który się odezwał sprawił, że aż zamarła w pół kroku.
– Granger, wracaj natychmiast! – krzyknął, a gdy się odwróciła potwierdziła tylko swoją teorię. Kilkanaście
metrów dalej stał profesor Snape, który wydawał się być odrobinę rozbawiony
całą tą sytuacją. Pomimo tego jego głos był jak zwykle opanowany, lecz na jej
szczęście nie wściekły, wręcz przeciwnie jakby szczęśliwy. Cholera! Jakby nie miał jakimi korytarzami chodzić! Pięknie! Pomimo
wewnętrznej chęci oddalenia się jak najdalej z miejsca zbrodni zawróciła i z
wysoko podniesioną głową stanęła obok profesora tak, że przed nimi stał
oniemiały Ron i wciąż zaklęty Harry.
– Brawo, Granger, brawo! – Zaklaskał
teatralnie kilka razy w dłonie. – Mimo wszystko mogłaby mi pani wytłumaczyć,
czemu moje oczy mogą radować się tak przyjaznym widokiem. – Lekko się skrzywił.
– Cóż to trochę skomplikowane – odpowiedziała szczerze.
– Nie znaczy, że nie chciałbym
poznać tej ckliwej historyjki, chociaż nie narzekam, że widok bezmyślnego
Pottera powalonego Drętwotą nie sprawia mi przyjemności, lecz zawiodłem się, że
panna Wiem-To-Wszystko znalazła sobie tak znakomite miejsce, gdzie każdy może
ją zobaczyć. – Zauważyła, że kąciki jego ust unoszą się lekko ku górze. – Mimo,
panno Granger, że zawsze chciałem zobaczyć bezmózgiego Pottera leżącego na
podłodze to jako nauczyciel muszę odebrać pani 15 punktów za rzucanie zaklęć na
korytarzu. – Jego głos był spokojny, co trochę wytrąciło Hermionę z równowagi,
bo nie była pewna jak ma na to odpowiedzieć.
– Cóż, rozumiem, panie
profesorze, ale miałam poważny powód, aby to zrobić i jakbym miała to zrobić
ponownie nie zawahałabym się, ponieważ za coś takiego należało mu się to co
dostał.
– Jest jeszcze jedna sprawa.
Jestem świadkiem tego zdarzenia, więc w moim obowiązku jest również dać pani
szlaban, bo znając pana Weasley'a nowina, co się właśnie stało rozejdzie się w
przeciągu kilku minut. – W tym właśnie momencie powrócił dawny Snape, który
jakby obudził się z transu i posłał Ronowi miażdżące spojrzenie. Odchrząknął i
zwrócił się już swoim normalnym, czyli lodowatym tonem. – Granger, teraz za mną
do dyrektora wyjaśnisz mu co właśnie zrobiłaś. Lepiej, aby dowiedział się tego
od ciebie, a nie od osób trzecich. – Nie czekając na jej reakcję skierował się
przed siebie. – Idziesz Granger czy będziesz tu stała do rana? – warknął w jej
stronę.
– Tak, tak już idę.– Ruszyła
żwawo za Snape'em.
– A co z Harrym? – pisnął głos
Rona za nimi, gdy byli już dobre kilkadziesiąt metrów dalej. Severus zatrzymał
się w jednej chwili, przez co Hermiona na niego wpadła i gdyby nie jego mocne
dłonie, które złapały ją w ostatnim momencie upadłaby na posadzkę i znając
swoje szczęście rozwaliła sobie głowę. Profesor Snape nadal trzymając kurczowo
jej ramiona tylko zmierzył go jedynym ze swoich najgorszych spojrzeń i
powiedział do niego z takim jadem, że nawet troll uciekłby najdalej jak może.
– Czyżby twój ptasi móżdżek nie
był w stanie zapamiętać zaklęcia, którego uczyłeś się rok temu? – odpowiedział
mu pytaniem na pytanie. – Enervate – syknął i w kierunku Harry'ego wystrzelił
srebrny wstążka płomienia. Gdy się zorientował, że trzyma ręce na ramionach
Hermiony szybko je zabrał i wytarł o szaty co spotkało się tylko ze
skrzywieniem i prychnięciem z jej strony. Skierowali się w stronę gabinetu
dyrektora – mogła być pewna tylko tego, że nie będzie to ani miła ani radosna
pogawędka.
Dziwi mnie, że masz tak mało komentarzy... Masz świetny styl, ale wracając do rozdziału. Wykreowałaś ładną scenkę, Hermiona jest taka dzika i impulsywna, słodko. Och, i pojawił się Severus, w idealnie nieidealnym momencie. Za każdym razem gdy Granger klęła, uśmiechałam się lekko, to takie piękne kiedy dobrze wychowana osoba (nawet nieistniejąca w prawdziwym świecie) zachowuje się nieetycznie.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział na poprawienie humoru z samego rana:)
OdpowiedzUsuńNie ma się co dziwić, że Severus był zadowolony widząc Harry'ego w takim stanie.
Hermiona bezbłędna :D
O borze sosnowy! Jako motywację do dalszego czytania, przeczytałam najnowszy rozdział. Komentuję tutaj, bo znam prawa internetu i wiem, że mogłabym spodziewać się fali hejtu od Twoich wiernych czytelniczek, a po co mi to?
OdpowiedzUsuńO ile podoba mi się akcja, kreację postaci uważam za niezłą, o tyle z czasem Twój styl pozostaje, moim zdaniem, dość kiepski. To nawet nie jest kwestia gustu, a wrażliwości na dobry dobór słów, błędy językowe i interpunkcyjne. Nie zastanawiałaś się nad tym, żeby dyktować komuś Twoje pomysły tak, aby ten ktoś ubierał je w lepsze słowa?
Nie zniechęcaj się, pracuj. Przede wszystkim - znajdź dobrą książkę o poprawności językowej i potraktuj ją jak biblię.
Ja niestety odpadam. Czytanie powinno być przyjemnością, a niestety - w tym wypadku nie jest.
Unicorn.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń