~ HGxSS w granicach nierozsądku ~: Rozdział 1

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 1

27.12.13: Aż w oczy parzy, jak spojrzę na te początkowe rozdziały i od razu wszystko, co możliwe, chcę w nich zmieniać.
Na początku wykreowałam taką małą, bezbronną Hermionkę, która nie ma o niczym, a później stworzyłam potwora xd
Jedynie czemu nie podejmuję się na razie zmiany tych rozdziałów, to po prostu ze względu na to, że jest to dokumentem tego, jakich postępów się dokonałam.


Wielu Czytelników opuszcza tego bloga po przeczytaniu tego rozdziału, jednak chciałabym byście przeczytali jeden z najnowszych wpisów i zobaczyli, jak to jest teraz ;)


Koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami. Nie lubiła tego okresu, ponieważ musiała pozostawić wszystko do czego przez kolejny rok się przyzwyczaiła i wszystkie przygody, które tylko czekały, aż ktoś się na nie natknie i posmakuje choć trochę adrenaliny. Na samą myśl, że przez ten czas nie będzie mogła wstąpić do biblioteki skręciło ją w żołądku. Pomimo sześciu lat spędzonych w szkole nadal nie była dosyć nasycona wiedzą i chciała wiedzieć jeszcze więcej.
Czas pędził co raz szybciej i szybciej nie zważając na nic. Hermiona znajdowała się w Wielkiej Sali, gdzie próbowała przełknąć swój przedostatni obiad w szkole, następnego dnia wieczorem po kilku lekcjach, które były praktycznie tylko słowami ostrzegającymi co mogło się wydarzyć podczas wakacji i wolnymi godzinami lekcyjnymi miała być już w pociągu. Najpierw miała zamieszkać u Rona i Ginny przez kilka dni po przyjeździe z Hogwartu, potem pojechać do domu i znów wrócić pod dach państwa Weasley'ów, i przygotować się przed powrotem do szkoły. W tym roku rodzice nie mogli odwieźć jej na peron, gdzie czekałby na nią transport do magicznego Hogwartu, więc dlatego miała tak pomieszany plan zamieszkiwania, na co skrzywiła się z niesmakiem. Nie lubiła być na czyjejś głowie ani tym bardziej na utrzymaniu, dlatego ten plan się jej nie podobał. Na swoje szczęście miała chociaż wokół siebie ludzi, których uwielbiała i obdarzała wielką miłością.
Hermiona siedziała na swoim łóżku w dormitorium dziewczyn i głaskała ręką jedwabistą pościel myśląc nad tym jak wygodnie jej się tu sypia. Do jasnej cholery, co ona tak histeryzowała?! Przecież za dwa miesiące znowu rozpocznie się nauka i niezliczona liczba prac domowych. Znowu zobaczy nauczycieli, których lubi jak profesor McGonagall, i których wręcz nie znosiła, gdzie główną osobą był profesor Snape, który zdążył już ją z rana wyprowadzić z równowagi na zajęciach, gdzie odjął jej 60 punktów od Gryffindoru. 60 punktów! W głowie jej się to nie mieściło, że za takie coś tyle punktów straciła od swojego domu. Całe szczęście był to koniec roku, chociaż nie była pewna czy profesor Snape nie zabierze tych punktów od nowego roku. Przypomniała sobie całą tą sytuację i ich rozmowę, jeżeli można było nazwać to rozmową, bo w większości wypowiadała się to jedna osoba, a na pewno nie była to ona.

– Granger coś ty, do ciężkiej cholery, narobiła?!  – wrzeszczał najęcie zdenerwowany profesor Snape, chociaż tak naprawdę dzieliło ich tylko kilka metrów i czuła, że ogłuchnie. Tak, na pewno ogłuchnie, jeżeli jeszcze wyjdzie z tego starcia żywa, a tego nie była już taka pewna.
Potraktował ją jeszcze gorszym spojrzeniem, po którym, aż dziw, że nie uciekła najdalej jak mogła. W klasie panowała grobowa cisza i jedynie ofiara całego zdarzenia uśmiechała się szeroko, i mruczała coś pod nosem ledwo stojąc na nogach.
– Ja, przecież... Ja nic nie zrobiłam to... – Zaczęła się tłumaczyć, lecz nie dane jej było dokończyć, bo w zadanie wciął jej się Mistrz Eliksirów.
– Nic nie zrobiłaś? – wrzasnął plując jadem naokoło i huknął pięścią w stół, przez co kilka mikstur wylało się z kociołków. Była pewna, że cały Hogwart usłyszał ten wrzask i każdy dziękował Merlinowi w duchu, że nie jest on kierowany w ich stronę. – A kto, do cholery, mówił abyś pomagała temu idiocie?! Miałaś się zająć się własną miksturą, a nie kolejny raz przysparzać problemy! – Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem.
Wyczuwała, że nie może być to tylko przyczyna tego małego wypadku, bo nie było sensownych argumentów, żeby za coś takiego aż tak na nią wrzeszczeć. Działy się straszniejsze rzeczy, prawda? Pewnie spojrzał, że jeżeli i tak się wścieka, to może jeszcze bardziej się wściec i rozładować emocje na niej. Chociaż... Przecież to był Snape. Dupek, który był lodowaty nie miał żadnych, ale to żadnych emocji. Nic. Żadnych uczuć, no dobra, jedynie te negatywne.
– Ale... Ale ja... – Spróbowała znowu wszystko wytłumaczyć, ale zaczęła się jąkać widząc czarne oczy profesora, które przepełnione były zdenerwowaniem i frustracją. Odwróciła mimowolnie wzrok na jedyną osobę, której teraz było do śmiechu – Rona.
– Zachowałaś się nadzwyczaj lekkomyślnie! – Jeszcze raz głośno krzyknął, ale spróbował się opamiętać i następne słowa jakie wypadły z jego ust były nad wyraz spokojne i opanowane, a jedynie przez jad z jakim wypowiadał każde słowa dało się rozpoznać, że nadal przemawia Mistrz Eliksirów. – Nie żebyś w przeciągu tych nędznych sześciu lat zachowywała się tak, aby można było stwierdzić czy posiadasz jakikolwiek mózg. –  Prychnął jadowicie i obrzucił ją ponownie jednym ze spojrzeń, którymi niszczył swoich uczniów. – Jednak to, co zrobiłaś wykracza poza normy, a ja nie mam zamiaru przez takie osoby jak ty tracić posady albo wolnych wieczorów.
Obrzucił ją spojrzeniem pełnym obrzydzenia co do jej osoby.
 W Hermionie zawrzało i nie była pewna czy uda jej się wytrzymać przed wybuchem i wytknięcia mu wszystkiego w twarz, na tyle jasno, aby to jego cholerne ego w końcu zrozumiało z kim walczy. Spróbowała powściągnąć emocje, wiedziała, że nie byłaby najlepsza droga, gdyby wybuchła, a wręcz przeciwnie – jedna z najgorszych.
– Nie powiem, że nie miałbym niezłego ubawu z kolejnego przygłupa z rodu Weasley'ów, bo nie wiedziałem, że może być jeszcze głupszym – powiedział złośliwie, a jego kąciki ust zadrżały lekko, gdy ujrzał na twarzy brązowowłosej strach połączony razem ze zdenerwowaniem i determinacją. Niezłe połączenie, pomyślał - ale nie w sytuacji, gdzie naraziłaś go, Granger, na całkowity powrót do rozwoju niemowlaka, a wierz mi nie leczyłbym go. – Ostatnie słowa wysyczał jadowicie.
Ktoś z tłumu uczniów po pewnym czasie ciężkiej ciszy wykazał w końcu trochę odwagi i podniósł rękę, i gdy w końcu lodowaty głos zapytał o co chodzi z pośpiechem wyjaśnił mu, że chciałby zabrać Rona do skrzydła szpitalnego. Snape tylko leniwie wskazał rękę w kierunku drzwi, zapominając w ogóle, że chłopak nadal tu stał oszołomiony eliksirem, po czym nim się obejrzał ich już nie było. Spodobało mu się to. Oznaczało to tylko jedno: ta „konfrontacja”, w której powiedzmy sobie szczerze nigdy by nie wygrała ta przemądrzała Wszystko-Wiedząca-Encyklopedia tylko wzmocniła jego stanowisko i pokazała innym, że nie należy z nim zadzierać. Uśmiechnął się w duszy z pełną satysfakcją.
– Panno Granger, czy uświadomiła sobie pani co właśnie pani zrobiła i mogła zrobić panu Weasley'owi Eliksirem Głupoty? – spytał już bardziej opanowany, lecz nie wpływało to na jego jad w głosie, tym bardziej, że z pełną radością stwierdził, że dziewczyna zaciska pięści i szczękę najmocniej jak się da. Palce były już blade, a z niektórych miejsc na dłoni widać było wydobywające się malutkie kropelki krwi. Widać było, że nie umie porządnie powściągnąć emocji, lecz zaskoczyła go, że jeszcze się na niego nie wydarła, na co szczerze liczył podświadomie, a jej głos, gdy się wypowiedziała jeszcze bardziej go zaskoczył tym, że nie wydała to co chciała zrobić, chociaż już z dwóch kilometrów było widać jak od niej buzuje wściekłość.
– Tak, panie profesorze – powiedziała cicho i prawie całkowicie powstrzymując zdenerwowanie, i chęć mordu, na kimkolwiek kto stanie jej na drodze, chociaż teraz chodziło tylko o jedną osobę. Cholernego dupka z lochów.
Spojrzała w dół, bo gdziekolwiek indziej się patrzyła ciśnienie jej skakało i wszystko wracało. Wszystko, co właśnie powiedział, a tym bardziej jedno zdanie „Jednak to co zrobiłaś wykracza poza normy, a ja nie mam zamiaru przez takie osoby jak ty tracić posady”. TAKIE jak ona?! Czyli zapewne chodziło mu o to, że była z mugolskiej rodziny. Była szlamą i to mu się nie podobało. Znalazł się jeden z najlepszych! Pieprzony Śmierciożerca! Jeszcze lepiej! Ona to chociaż nic nie robiła, a on zabijał prawie codziennie bezbronne ofiary. Traktował ich Niewybaczalnymi i gdzieś to miał jak oni się czuli! Ha! Jak pewnie większość Śmierciożerców cieszył się i śmiał z nich. Miała ochotę mu to wszystko wykrzyczeć i stąd wyjść, ale widziała, że pomimo wszystkiego będzie jeszcze o wiele lepsza sytuacja, w której będzie mogła to wykorzystać.
– W takim razie wyśmienicie! – krzyknął z podstępnym uśmieszkiem na twarzy, a ona wiedziała, że nie zapowiada to dobrego końca, tym bardziej, kiedy on użył słowa „wyśmienicie” ciesząc się z tego zarazem?! Chyba nie w tym wcieleniu. Jej myśli przebiegające przez głowę zatrzymały się, gdy zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli w ekstremalnym tępię pakować swoje rzeczy do plecaków i jak najszybciej znikać z pola widzenia profesora Eliksirów. Kiedy była już prawie przy drzwiach dodał jeszcze bardziej zjadliwie – Ach! No tak byłbym zapomniał, sześćdziesiąt punktów od Gryffindoru! – Oczywiście wszyscy wiedzieli, że była by to ostatnia rzecz jaką by zapomniał.
Stanęła jak wryta, jakby ktoś dźgnął ją nożem w plecy, a w żołądku zawiązał jej się supeł, który ściskał się co raz bardziej. Chciała tupnąć nogą z zezłości, ale nie dość, że wyglądałoby to dziecinnie i wypominałby jej to na każdym kroku to także w pełni usatysfakcjonowałoby go. Czując na sobie wzrok profesora, który tylko czekał na reakcję z jej strony na te wszystkie słowa podniosła tylko wysoko głowę, prychnęła na odchodne i poszła przed siebie na kolejne lekcje. Czuła się upokorzona i tak jakby każda przechodząca osoba patrzyła się na nią wzrokiem mówiącym „To ta szlama, która myślała, że jest najlepsza, a teraz widać, że nic nie umie dobrze zrobić i prawie by zabiła swojego przyjaciela”. Oczywiście fizycznie mikstura nie mogła go zabić, ale powrót na rozwój niemowlęcia miał z nim prawie tyle samego.
Starając się nie patrzeć na nikogo ruszyła w stronę skrzydła szpitalnego, by zobaczyć w jakim stanie znajduje się teraz Ron.


15 komentarzy :

  1. Cześć ! Dopiero Cię odnalazłam. To jest dobre słowo ODNALAZŁAM, a to dlatego, ze bardzo lubię te parkę. Sama również o nich pisałam dość sporo, dobrze jest wrócić wspomnieniami do tego cudownego człowieka. Tego mi było trzeba ! Będę czytać!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sev jak zawsze zlosliwy, czyli taki, jaki powinien byc ;> Biedny Ron, jestem ciekawa jak się będzie zachowywal ;p ale Hermiona biedniejsza, upokorzona przez Snape'a.. lecę czytać dalej :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku bardzo dziękuję Ci za komentarz na moim blogu. Rozdzialik bardzo ,,milusi", Snape wychodzi Ci wyjątkowo kanonicznie, brawo! Granger jeszcze wykrzyczy co jej leży na sercu? Jak miło. Z perspektywą takich zdarzeń, zaciekawiona lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Po długim poszukiwaniu sevmione,którego nie czytałam w końcu znalazłam się tutaj.
    I...podoba mi się!
    Może nie wiem jeszcze jak się to wszystko potoczy,ale spodobał mi się twój styl.
    Lece czytać dalej.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili
    opowiadaniahp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Wpadłam przez przypadek na twoja ostatnia miniaturkę i stwierdziłam, że jest super!
    Teraz zabieram się za całe opowiadanie i pewnie zajmie mi to trochę czasu :)
    Rozdział fajny, ale rzeczywiście niektóre sformułowania dość... dziwne ;)
    Widać wyraźnie, że Snape lubi prowokować i czerpie z tego dziką satysfakcję. A Hermiona... jak to Hermiona...
    Idę dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Wpadłam przez przypadek na twoja ostatnia miniaturkę i stwierdziłam, że jest super!
    Teraz zabieram się za całe opowiadanie i pewnie zajmie mi to trochę czasu :)
    Rozdział fajny, ale rzeczywiście niektóre sformułowania dość... dziwne ;)
    Widać wyraźnie, że Snape lubi prowokować i czerpie z tego dziką satysfakcję. A Hermiona... jak to Hermiona...
    Idę dalej

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć.
    Zaczęłam właśnie czytać Twoje opowiadanie. Skoro piszesz, że dalej, jest lepiej - wytrwam i obiecuję, że będę póki co zwracać większą uwagę na treść, niż na styl. Chwilami musiałam dwa razy przeczytać całe zdanie, żeby wiedzieć, o co chodzi xD. Każdy kiedyś zaczynał, a publikowanie wymaga pewnej odwagi. Całkiem niezła scena początkowa. Zabieram się za wszystko, co jest dalej. Postaram się komentować wraz z postępem czytania.
    Apocalyptic Unicorn

    OdpowiedzUsuń
  8. Momentami lekko chaotyczne, ale nie na tyle by nie dało się tego zrozumienieć. Postaram się komentować jak najczęściej. Pozdrawiam Itami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne! Dopiero teraz odkryłam Twój blog, lecz zapowiada się fantastycznie, dlatego z pewnością będę "zatracać się w nim" dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Pominęłam ten rozdział, wybacz :/ Ale postanawiam Ci zaufać i lecę czytać dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej! Szukałam jakiegoś fajnego opowiadania i natrafiłam na twoje. Przeczytałam dopiero pierwszy rozdział, ale bardzo mi się spodobał. Biorę się za czytanie reszty. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cześć,
    To mój pierwszy blog o tej tematyce i jak na razie mi się podoba. Zobaczymy co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń