~ HGxSS w granicach nierozsądku ~: Rozdział 47

wtorek, 3 kwietnia 2018

Rozdział 47

Z racji, że przed zaliczeniami studentowi jak najmniej chce się robić cokolwiek ze studiami związanego, to udało mi się napisać rozdział :) 
Wczoraj do 4 nad ranem czytałam ff i bardzo serdecznie polecam platformę wattpad.com tym, którzy (tak jak i ja!) nie mieli o niej pojęcia.
Ba! Sama wzięłam się za testowanie tej platformy :) Założyłam konto, mam plan, by podreperować pierwsze rozdziały i wstawiać w oba miejsca moje rozdziały - na pewno jest to ułatwienie dla tych, którzy nie chcą zakładać nowych blogów, a wszystkie opowiadania mieć pod ręką. Jedynie do czego można mieć zastrzeżenia, to jednolity wygląd tekstu, który po chwili może się nudzić.
Sprawdzałyście? Macie zdanie?

Miłego czytania! Całuski

Zbetowała Sevannte :)


Harry obudził się gwałtownie zlany potem. Ciężko sapiąc rozejrzał się po pokoju, starając się dostrzec cokolwiek w panującej ciemności – jednak nie na miejscu było jedynie jego szaleńczo łomoczące  serce. Opadł głową na poduszki i cofnął się w myślach do snu, który nim tak wstrząsnął. Próbował wychwycić w nim jakiś nowy detal, zmianę, jednak koszmar był taki sam jak ostatnim razem. I sześć razy wcześniej. A jednak, wciąż tak samo reagował i nie mógł uporać się z paraliżującym strachem, który potrafił nim zawładnąć. Co prawda sny nie były już dla niego takie bolesne, jak kiedyś i musiał niechętnie przyznać, że to chyba za pomocą Snape’a i ich wspólnych lekcji. Przykładał się do nich jak jeszcze nigdy do żadnego przedmiotu i to, że Ten–Którego–Imienia–Nie–Wolno–Wymawiać nie był w stanie z taką łatwością nawiązać z nim kontaktu i dzięki temu nie sprawiał mu już takiego cierpienia, były dla chłopaka adekwatną nagrodą.
Potter wstał z łóżka i podszedł do okna przecierając lekko zaczerwienioną bliznę. Wydawało mu się, że zobaczył jakiś ruch za oknem, ale po chwili jedynie wzruszył ramionami. Pewnie jakiś niegroźny zwierzak wyszedł z Zakazanego Lasu albo jakiś uczeń cierpiał na bezsenność i był aż tak zdesperowany, by nie obawiać się o swoje bezpieczeństwo na błoniach.
Harry wrócił do łóżka, szczelnie przykrył się kołdrą, sprawdził czy jego różdżka faktycznie znajduje się pod jego poduszką, po czym zasnął trzymając na niej mocno zaciśnięte palce.

              ~*~*~*~

Hermiona biegła przez błonia próbując nadrobić swoje spóźnienie. Nie mogła się nadziwić, że też się dała namówić Snape’owi na tworzenie „przełomowego eliksiru”, jak to określił. Mówiła mu, że jest umówiona i że nie może wyjść ani minuty później, bo przecież chyba każdy wie, jak bardzo nienawidzi się spóźniać. Oczywiście, łatwo można się domyślić, że Severus Snape machnął na jej słowa ręką, zaczął szczegółowo omawiać znaczenie i historię eliksiru. Dałaby sobie rękę uciąć, że śmiał się pod nosem, gdy w pośpiechu wybiegła z jego gabinetu – jakby to wszystko sobie ukartował.
Dziewczyna pędem wbiegła do Zakazanego Lasu próbując jak najzgrabniej ominąć gałęzie, które pojawiały się przed jej twarzą. Po kilku minutach biegu zauważyła już zarysy małej chatki, przez okna której można było dostrzec rozpalony w kominku ogień.
Granger zwolniła i pozwoliła sobie na wyrównanie oddechu. Gdy w końcu nie sprawiała wrażenia, jakby właśnie przebiegła półmaraton, podeszła do drzwi i szarpnęła je energicznym ruchem zapominając, że z łatwością ustępują. Przekroczyła próg, a w jej stronę odwróciły się wszystkie głowy.
Pokój został magicznie powiększony, dzięki czemu każdy znalazł miejsce dla siebie na kanapie lub na fotelu. Po środku zaś stał okrągły, mahoniowy stół, przy którym było miejsce dla każdego z watahy.
– Proszę, zasiądźmy do stołu – powiedziała łagodnie i sama poszła zająć miejsce. – Poprosiłam was o przyjście ponieważ mam dobrą i złą wiadomość, którą muszę się z wami podzielić.
Hermiona zaobserwowała kilka nerwowych wymian wzrokowych, a kilka zaintrygowanych. Rzadko bowiem zdarzało się, żeby stado zbierało się pod postacią ludzką i o czymkolwiek dyskutowało.
– Przez ten niedługi czas, podczas którego jestem alfą, zrobiliśmy duże postępy. Przede wszystkim nauczyliśmy się współpracować ze sobą i zaczęliśmy patrzeć na siebie jak na rodzinę. Jestem dumna z tego, co osiągnęliśmy. Chcę, żebyście zaufali mi stuprocentowo i wiedzieli, że jestem lojalna wobec was. Musicie uświadomić sobie także, że każde moje działanie jest robione z myślą o was, o mojej rodzinie. Mam nadzieję, że nie zwątpicie we mnie. – Powoli przeniosła wzrok po tak dobrze już znanych jej twarzach.
– Coś się stało,  Hermiono? – zapytał zatroskanym głosem Arthur.
– Nie będziemy się widzieć przez jakiś czas. – Spojrzała na pełne niezrozumienia twarze rozmówców. – Jestem zobowiązana do spędzenia bliżej nieokreślonego czasu w komnatach należących do Voldemorta. Jednakże była to moja dobrowolna decyzja i podjęłam ją z myślą o uczniach Hogwartu, którzy byli zagrożeni przez jego polecenia wydawane młodocianym Śmierciożercom.
– Nie miałem pojęcia, że aż tak poważne są problemy w Hogwarcie – powiedział zszokowany Arthur.
– To był pierwszy taki pomysł w wykonaniu Voldemorta. Obawiam się jednak, że nie ostatni, dlatego trzeba go bacznie obserwować.
– Dlatego tam idziesz? – odezwała się przestraszona Sabina, najmłodsza z całej watahy.
– Nie do końca. Widzicie, żeby móc obserwować jego poczynania, musiałam się do niego przyłączyć.
W pomieszczeniu nastała cisza. Hermiona popatrzyła się na swoje stado, ale nikt nie wiedział co powiedzieć, o co zapytać. Zszokowani patrzyli się na siebie w milczeniu, próbując zrozumieć słowa, które właśnie zostały wypowiedziane.
– Planujesz przyłączyć się do Voldemorta?! – wykrzyknął Thomas, wilkołak, który najmniej przychylnie na nią patrzył, ale co się dziwić, jeśli według niektórych, to on miał zostać przywódcą po śmierci Velvora.
– Prawdę mówiąc już to zrobiłam. – Wstała od stołu i przeszła się w stronę kominka. – Zanim coś powiesz, Thomas, to nie zrobiłam tego, aby być po jego stronie. – Odwróciła się w ich stronę, a w jej oku można było ujrzeć błysk.

 ~*~*~*~

– Powiedziałaś wilkołakom, że wybierasz się do Czarnego Pana?
– A no powiedziałaś. – Zamieszała w eliksirze.
– Powiedziałaś wilkołakom, kto się nimi teraz zajmie?
– A no powiedziałaś. – Dodała skruszone skrzydła ważki.
– I jak zareagowali?
– A no dobrze. – Zerknęła na konsystencję eliksiru i pomieszała jeszcze trzy razy przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.
– Co ty taka mało rozmowna dzisiaj, Granger? Gorączkę masz czy jak?
– Za dużo mówię – źle, za mało mówię – jeszcze gorzej, zdecyduj się na coś, Snape.
– Co ty taka poddenerwowana? Z Weasley'ówną za mało poplotkowałyście? A może ból głowy męczy po wczorajszym wieczorze?
– Zaraz ciebie będzie męczył jak dostaniesz tą chochlą – spojrzała na niego groźnie spode łba.
– A więc jednak – prychnął.
– Żadne „a więc jednak”. Fakt, spotkałam się wczoraj z Ginny, ale tylko by porozmawiać o przyszłych wydarzeniach. Namówiłam ją także do rozmowy z Draconem, co zrobi dobrze obojgu. Więc raczej tak, można powiedzieć, że sobie niewystarczająco poplotkowałyśmy.
Severus oparty o framugę drzwi przypatrzył się uważnie Hermionie Granger. Nie zauważył tego wcześniej, ale ręce jej się lekko trzęsły, co chwila odpływała gdzieś myślami i trzy razy częściej niż zwykle musiała zaglądać do przepisu na eliksir.
– Granger, zostaw ten eliksir, bo zaraz coś spartaczysz. Trzęsiesz się jak galareta.
Hermiona z ciężkim westchnięciem przerwała mieszanie w kociołku i rzuciła na eliksir czar, dzięki któremu zachowywał swoją konsystencję do momentu wznowienia pracy.
– Już nawet głupi eliksir mi nie wychodzi.
– Jaki „głupi”? Uważaj, Granger, co i w czyjej obecności mówisz – drażnił się z nią.
Dziewczynę zaczęło nosić i nie mogąc ustać w miejscu zaczęła chodzić od ściany do ściany myśląc nad czymś gorączkowo.
  Granger… – Podszedł do niej i stanął jej na drodze, jednak ona nawet go nie zauważyła. – Granger… – powiedział głośniej chcąc zwrócić na siebie uwagę.
Warknął zdenerwowany, wyciągnął ręce przed siebie i w momencie, gdy na niego szła, złapał ją i przytrzymał ją mocno przed sobą.
– Hermiono… – zaczął łagodnie i gdy zauważył, że przyciągnął jej uwagę, kontynuował w tym samym tonie. – Co znowu spędza ci sen z powiek? Przecież wszystko mamy już dopięte na ostatni guzik, teraz czekamy jedynie na ponaglający znak od Czarnego Pana.
– A jeśli nie będzie chciał mnie? Jeśli zażąda innej uczennicy? Jak wyjaśnię to Zakonowi?
– Czarny Pan nie zrobiłby czegoś takiego. Może i myśli, że jesteś po jego stronie, ale po pierwsze, to nigdy nie jest powód, aby zrezygnować z okazji do torturowania, a po drugie, wie ile znaczysz dla Pottera.
– No dobrze, zakładając, że ta część się powiedzie, to jak mam przetrwać to, co będzie po moim powrocie? Jestem pewna, że zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie stał nade mną, chuchał i dmuchał.
– A więc módl się, aby Dumbledore wyznaczył mnie do tego.
– Myślisz, że to zrobi?
– Myślę, że i jemu byłoby to na rękę – wzruszył ramionami w końcu ją puszczając. – Czas pokaże. Jeśli sam nie wpadnie na taki pomysł, trzeba będzie sprawić, by na niego wpadł.
– A co z Draconem?
– Już z nim rozmawiałem, właściwie to nawet nie raz.
– Wciąż nie chce się ze mną widzieć?
– Nie wypowiadał się, jakby chciał, ale myślę, że albo zdecyduje się na rozmowę z tobą przed pójściem do Czarnego Pana, albo nie, bo nie będzie w stanie, ze względu na to, że to on cię do niego zaprowadza.
Hermiona niezadowolona pokręciła głową.
– Przecież to nie jego wina, że ja tam idę. Sama się zgłosiłam.
– A on wiedział, że tak będzie i dlatego nie chciał ci o niczym mówić.
Dziewczyna popatrzyła na niego zszokowana.
– Jak to wiedział?
– Powiedział mi, że po naszym spotkaniu z Czarnym Panem domyślił się, że nie puścisz nikogo na pewną śmierć i sama pójdziesz jak owca na rzeź.
– Dlatego nie chciał mi powiedzieć, co zaszło…
– I dlatego tak zareagował na to, że włamałaś mu się do umysłu.
– Ślizgoni... – pokręciła głową z niedowierzeniem.
– Zawsze o krok przed tobą – powiedział z dumą, a na jego twarzy zagościł drwiący uśmieszek.

~*~*~*~

Harry nie potrafił skupić się na lekcjach, ale profesorowie mu to wybaczali, wiedząc ile ma teraz na głowie. Wszyscy, oczywiście oprócz Snape’a, ale nawet ten dzisiaj nie był w humorze i zwracał na nich jeszcze mniej uwagi niż zwykle. Przez moment nawet mu się przypatrywał zastanawiając się, co mogło trapić Postrach Hogwartu, ale jego własne zmartwienia przebiły ciekawość i dalej stał przygnębiony, mieszając chochlą powolnie w eliksirze, w którym nawet nie dokończył tworzenia odpowiedniej bazy. Myślał coraz częściej o Hermionie, która z taką pewnością siebie była w stanie poświęcić się dla innego ucznia. Nigdy by nie przypuszczał, że ona, mimo że gryfonka z krwi i kości, a jeszcze do niedawna najdroższa dla niego przyjaciółka, była w stanie oddać się w ręce tego potwora. W tym momencie nienawidził go jeszcze bardziej. Na siebie też nie mógł patrzeć, bo wiedział, że nie może nic z tym zrobić. Nie mógł pójść za nią, tak samo jak nie mógł jej prosić, by tego nie robiła. A jeśli przyszłoby mu wybierać kogo miałby posłać na ciężkie tortury? Czy odważyłby się wskazać obcą, niewinną osobę w zamian za Hermionę?
Myśli biły się w jego głowię, a chłopak nie wiedział już, co powinien popierać, co teraz robić, ani co o tym wszystkim myśleć. Wydawało się, jakby na nikim nie robiło wrażenia to, co się działo, jakby nikt o tym nie myślał, tylko on. Każdy był taki spokojny, opanowany, pewny ich wygranej. Harry nie mógł tego o sobie powiedzieć. Nie wierzył, że to on miał być osobą, która miała pokonać najpotężniejszego czarnoksiężnika, z którym, na Merlina, nie mógł sobie poradzić nawet Albus Dumbledore! Co on mógł? Był jedynie uczniem i to nawet nie tak doskonałym jak Hermiona. Miał problemy z miksturami, zaklęciami i niekiedy z ruchami różdżki. Nie czuł się jeszcze na tyle pewnie, aby stawać z nim w szranki. Potrzebował miesięcy pracy, jak nie lat.
Z gorącego zamyślenia wyrwał go głos profesora oznajmiający koniec zajęć. Zebrał swoje rzeczy i szybko opuścił salę nie chcąc wdawać się z nikim w rozmowę. To była ostatnia rzecz na jaką miał ochotę.
Wieczór nastał dla niego szybko. Snape dzisiaj wyjątkowo nie katował go powtarzaniem jednego zadania, jak miał w zwyczaju. Chłopakowi zdawało się, że chce jak najszybciej zakończyć i zająć się swoimi sprawami. Nie przeszkadzało mu to, najchętniej też jak najszybciej skończyłby zajęcia.
Leżał na łóżku i starał się słuchać monologu Rona. Przyjaciel był mało spostrzegawczy i nie zauważył jak z dnia na dzień Wybrańcowi popsuł się humor. Albo może zauważył, ale tak właśnie chciał go polepszyć. Harry nie wiedział, ale był wdzięczny, że rudowłosy nie oczekuje na odpowiedzi i bezustannie o czymś opowiadał – wolał to niż niezręczną ciszę.
Gdy Ron zasnął, Harry wciąż zamyślony leżał w łóżku. Nie mogąc jednak znieść ani myśli więcej wstał cicho z łóżka, rzucił na siebie zaklęcie Kameleona i wyszedł na błonia. Chłód zimnego powietrza pozwolił mu na chwilę oczyścić umysł. Rozejrzał się dookoła i lekko się do siebie uśmiechnął. Ani żywej duszy, sama natura. Ruszył w stronę jeziora, przy którym usiadł na chwilę oglądając zafascynowany pełny księżyc, który odbijał się w wodzie.
Zauroczony błogo wpatrywał się długie minuty w jezioro, wyciszając się swoje myśli, pozwalając sobie na chwilę relaksu.
Harry usłyszał jakieś odgłosy dochodzące z jego prawej strony. Niewiele myśląc wstał i zaciekawiony poszedł w stronę Zakazanego Lasu.
Zamarł, gdy usłyszał szelest i pękające gałęzie pod czyimś naciskiem. Ciekawość jednak wygrała ze strachem i nie ruszał się z miejsca, oczekując na inne odgłosy. Po chwili usłyszał cichy skowyt jakby psa, który wydobywał się kilkadziesiąt metrów od niego. Harry nie mógł niczego zauważyć przez ciemność. Gdyby tylko w czarodziejskim świecie były mugolskie psy, to na pewno nie mieszkałyby w Zakazanym Lesie i nie obawiałby się do nich podejść.
Serce chłopaka zaczęło szybciej bić, gdy skowyt zamienił się w chichy damski krzyk. Tylko jeden. Ale taki, na końcu którego udało się usłyszeć ciche westchnięcie ulgi. Harry poruszył się niespokojnie nie wiedząc czy nie podjeść. Może komuś coś się stało? Może jakiś uczeń poszedł do Zakazanego Lasu i zaatakowało go jakieś zwierzę?
Harry powoli ruszył do przodu przejęty tym, co usłyszał. Jednak, gdy do jego uszu dotarł szelest i odgłos czyiś szybkich kroków schował się szybko za jednym z drzew. Jakby ktoś wiedział, że tutaj jest, to i on mógłby mieć niemałe kłopoty za przebywanie w tak niebezpiecznym miejscu i to o takiej godzinie.
Patrzył jak z lasu wyłania się postać, a światło księżyca pozwoliło mu dostrzec, że była to dziewczyna odwrócona do niego tyłem. Mimowolnie zrobił kilka kroków do przodu próbując dostrzec kim była ta osoba i nieostrożnie nadepnął na kruchą gałęź, która pod nim pękła. Zamarł w pół kroku z sercem łomoczącym w piersi i adrenaliną krążącą w żyłach.
Dziewczyna odwróciła się w mgnieniu oka, gdy tylko usłyszała hałas wpatrując się w miejsce, w którym stał. Był niemalże pewny, że go dostrzegła, mimo że ukrywał się w mroku za drzewem. Wychylił lekko głowę, starając się wciąż ukrywać za pniem i wtedy ją dostrzegł. Albo zdawało mu się, że to była ona. Na Merlina, na pewno mu się zdawało. Bo jak inaczej wyjaśnić obecność Hermiony na skraju Zakazanego Lasu?

             ~*~*~*~

– Mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje – Hermiona wyjawiła swoje obawy.
– Na pewno ktoś cię obserwuje. Myślisz, że to tak łatwo nagle stać się poplecznikiem Czarnego Pana? – prychnął.
– Ale czy w takim razie nie starałby się, bym tego nie zauważyła?
Severus zamyślił się na chwilę.
– Czarny Pan nie postępuje według jednego, ustalonego wzorca, Granger. Może doszedł do wniosku, że musisz wiedzieć, że ma cię na oku? Może mu podpadłaś? – zakpił.
– A kto mu nie podpadł? – prychnęła i zamyśliła się.
Pełnia już minęła i była spokojniejsza jeśli chodziło o spotkanie z Voldemortem. Nie chciała się u niego przemienić, a nie była pewna, czy długo udałoby się jej walczyć ze swoją Bestią. Czuła, że mogłaby nie wygrać ze swoją naturą, a wtedy nie dość, że w szale mogłaby się na kogoś rzucić, to jeszcze z pewnością odczuwałaby tortury o wiele mocniej. Ciarki przeszły ją na samą myśl. Ostatnim razem udało jej się szybko dojść do siebie, bo była przed pełnią i to ją wzmacniało. Siła, która wtedy się w niej kumulowała pozwalała jej znosić więcej niż przeciętnemu człowiekowi. Jednak po pełni ten stan przechodził. Czuła się potężniejsza niż gdy była normalnym człowiekiem, jednak wciąż tak samo odczuwała tortury i ból.
Tego wieczoru, zanim przyszła do Snape’a, skontaktowała się z Draconem. Wysłała mu krótką notkę, że może ją dzisiaj zabrać do Voldemorta, jeśli jest na to gotów. Nie chciała zwlekać. Nie powiedziała natomiast Snape’owi o pomyśle, bo najpewniej powiedziałby, że postradała zmysły pchając się dobrowolnie w ręce najgroźniejszego czarnoksiężnika. Ale Hermiona nie chciała czekać i chciała poczuć, że chociaż w jakimś stopniu ma nad tym kontrolę – mimo że wiedziała, iż to złudne uczucie.
Głośne pukanie wytrąciło Hermionę z rozmyślenia nad tym, kto mógł ją obserwować. Patrzyła jak Mistrz Eliksirów szybkim krokiem przemierzył laboratorium, by otworzyć niespodziewanemu gościowi.
Skupiła się i usłyszała cichy głos Dracona:
– Już czas.
Wyszła z pomieszczenia, ruchem różdżki zmieniła ubranie na wygodniejsze i odłożyła ją na biurko profesora.
– W takim razie idziemy – powiedziała hardo. – A różdżkę oddaję na przechowanie. Wierzę, że tutaj będzie bezpieczniejsza.
Severus spochmurniał i kiwnął głową na zgodę.
Draco złapał ją za rękę i wyszli przez drzwi, zostawiając Severusa samego w swoich kwaterach.
– Mam nadzieję, że wiesz, co robisz – szepnął jej do ucha.
Hermiona ścisnęła mocno jego rękę próbując dodać im obojgu otuchy.

Stanęli przed bramą prowadzącą do Malfoy Manor. Draco miał niewyraźną minę, jakby wciąż niedowierzając, że to jest ta sama posiadłość, w której był wychowywany.
– Draco… – zaczęła łagodnie. – Wszystko będzie w porządku. Trochę zostanę poturbowana i tyle. Z pewnością wyjdę z tego żywa, a mogłoby być inaczej, jeśli to nie ja bym poszła.
– Wiem, Herm, po prostu nie mogę cię stracić.
– Nie stracisz mnie. – Pogłaskała go delikatnie po policzku. Położyła palce na jego podbródku i podniosłą jego głowę, tak by patrzył jej w oczy. – Nie zamartwiaj się, dobrze?
Westchnął ciężko.
– Razem z Severusem będziemy pracowali nad tym, aby jak najszybciej cię stamtąd uwolnić – powiedział zdecydowanym tonem.
– Draco… – Zatrzymała go, gdy ruszył w stronę bramy. Odwrócił się do niej i spojrzał na nią z troską. – Mam do ciebie jedną prośbę.
– Wszystko, Herm. – Podszedł do niej i złapał ją za rękę próbując dodać jej otuchy.
– Musisz mi obiecać, że nie zajrzysz do mnie przez ten czas, gdy będę tutaj przetrzymywana, jasne?
– Ale… jak to?
– Masz mi to obiecać. Jeśli ktoś ma ze mną rozmawiać to Snape, nie ty, rozumiesz?
– No dobrze, Hermiono, jeśli tego chcesz… – powiedział zasmucony.
– Tego chcę. My się spotkamy jak będzie już po wszystkim. – Podeszła do niego, stanęła na palcach i mocno do siebie przytuliła.

5 komentarzy :

  1. Pierwsza!
    Wchodzę na swoją listę czytelniczą, a tu miła niespodzianka!
    Z tymi studiami to chyba każdy tak ma. Ostatni dzień przed zaliczeniami a ja zawsze robiłam coś, co nie miało żadnego związku z nauką ;D

    Mega mnie rozbawił fragment z rozmowy S z H. "A no powiedziałaś...A no dobrze" ;-D

    Cieszę się, z Hermiona pogodziła się z Draco. Już się bałam że obraził się na dobre.

    Zastanawiam się tylko kiedy pojawi się nieco gorętszy wątek między nią a Sevem.

    Nio nic, zostaje cierpliwie czekać.

    Co do wattpada, to nie korzystałam nigdy, więc się nie wypowiem.
    jestem do tyłu z tego typu nowinkami. sama dopiero przeniosłam bloga z bolx.pl na bloggera. i myślałam że oszaleję dodając 85 rozdziałów jeden po drugim, na raz.
    Dzisiaj pojawił się też nowy rozdział, zatem zapraszam w wolnej chwili. Zawarłam w nim nieco inne spojrzenie na ostateczną bitwę.

    Życzę weny i powodzenia na studiach!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kładę się, patrzę, a tu komentarz! Szok niesamowity. I uśmiech od ucha do ucha :)
      Jutro aż do 17 na uczelni, więc na pewno zajrzę, tym bardziej by odprężyć się po zaliczeniu :D
      Ściskam, weny! :)

      Usuń
  2. Ja z wattpadem miałam krótką raczej przygodę, co do czytania, bo poziom mnie jednak odstraszył, więc i ja Ci nie pomogę :)
    Aaa jest kolejny rozdział, jaka radość. Mam mało czasu, ale zdążyłam jeszcze rano przeczytać. A no.. A noo... Hermiony mistrzowskie.
    Krótko dzisiaj, ale pozdrowienia i powodzenia
    Czarodziejka

    OdpowiedzUsuń
  3. To się naczekałam na rozdział, ale w końcu jest!
    Mnie również mocno rozśmieszył dialog między Severusem a Hermioną, natomiast na temat reszty rozdziału wypowiadać się nie będę, bo pewnie sama wiesz, że jest świetny.

    Sama sobie ostatnio założyłam wattpada (https://www.wattpad.com/user/Sevannte zaproszę), nie wiem właściwie czemu. Trochę mną kierowało to, że blogsfera podupada, a przynajmniej aktywność jest znacznie mniejsza niż kilka lat temu, więc postanowiłam działać na dwa fronty dla zwiększenia aktywności i jestem zadowolona. Głównie chwała wszystkim stworom boskim za przyjemną w obsłudze aplikację (jak ostatnio sprawdzałam, to dla blogspota niby też jakaś była, ale jest beznadziejna, chyba, że na iOS po prostu nie ma, a ja jestem niedoinformowana). Tak, jak przedmówczyni wspomniała - niektóre ff (bazuję na razie na Sevmione) piszą podniecone 12 latki, które walą byk za bykiem i opowiadanie głównie składa się z wykrzykników i dialogów, ale znalazłam tam też masę prac, od których nie mogłam się odciągnąć godzinami - są po prostu świetne. Jeśli ktoś jest równie leniwy, a przynajmniej nie ma kompletnie zamysłu artysty graficznego, to brak problemu z szablonem jest wybawieniem. Okładkę można zrobić w jakimś programie bezpośrednio do tego przeznaczonym i nawet będąc upośledzoną graficznie wychodzi to ładnie. Kiedy wpadłam na pomysł założenia swojego opowiadania, to poważnie zastanawiałam się, który portal wybrać i blogspot przekonał mnie tym, że jest taki "mój", poukładam sobie wszystko gdzie chcę, jak chcę, w jakich kolorach chcę, a wattpad oferuje jedynie tę okładkę, jakieś zdjęcie w tle i avatar. No, to by było tyle z mojej opinii.
    Przypomnę się - gdybyś potrzebowała bety, to wal śmiało. No i oczywiście czekam niecierpliwie na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sevannte pisałam nawet! Ale kontakt był na GG i tam napisałam, nawet specjalnie zainstalowałam na telefonie hahah
      I dziękuje bardzo za tak obszerną opinię!
      Całuski :)

      Usuń