~ HGxSS w granicach nierozsądku ~: Miniaturka: Merry Christmas!

środa, 23 grudnia 2015

Miniaturka: Merry Christmas!

Moje najukochańsze! Mówiłam, że nie zostawię i nie zostawiłam bloga. Co prawda mam mniej czasu na pisanie, ale to nie jest mój największy problem. Jednym z tych większych jest, że nie wiem, gdzie jest moja beta, Marta, i nie mam z nią żadnego kontaktu od momentu, gdy napisałam Wam, że przesłałam jej kolejny rozdział. Nie lubię szukać nowych osób do redagowania tekstu (bo byłaby to już 3), ale jak mus, to mus, może zajmę się tym na dniach albo po świętach! :)
Jak na razie trzymajcie ten tekst, który przed chwilą machnęłam :))) Mam nadzieję, że za wiele błędów nie ma, jakby co, to przymrużcie oko :) 

Kochane kicie, misie, reniferki (he he) życzę Wam cudownych świąt (mimo braku śniegu na dziś!), żebyście nie miały ochoty nikogo zamordować w te święta, a zamiast tego cieszyły się nawet ze zbyt długiego przesiadywania przy stole! Życzę Wam także (tak od razu) wspaniale spędzonego Sylwestra! Aby 2016 był jeszcze lepszym rokiem - mam nadzieję, że zrobicie sobie noworoczne postanowienia i będziecie do nich dążyć :)))

Kocham Was całym serduchem!
xoxo


Dokładnie szykowała się do wyjścia - musiała wyglądać perfekcyjnie. Chciałaby, żeby ten fakt był spowodowany jedynie tym, że za kilka godzin miała spotkać ponad tuzin osób, z którymi od dawna nie zamieniła ani słowa, ale tak nie było - wtedy nie byłaby aż tak zestresowana, jak była teraz. Chciała, żeby wszystko poszło po jej myśli. Nie. Wszystko MUSIAŁO pójść po jej myśli. Na samo myślenie na ten temat miała ochotę zacząć obgryzać paznokcie, a w brzuchu niebezpiecznie jej się przewracało.
Wpięła ostatnią spinkę we włosy i przejrzała się sobie krytycznie w lustrze - lepiej być już nie mogło. Westchnęła niepewna swojego własnego odbicia i wygładziła po raz dwudziesty swoją sukienkę, upewniając się, że w każdym miejscu przyległa właściwie.
- Jesteś gotowa? - usłyszała męski głos dobiegający gdzieś z oddali i automatycznie skinęła głową nie odwracając się za siebie.
- Kochanie? - Usłyszała kroki za sobą i poczuła jak męska ręka delikatnie ją obejmuje w pasie.
- Tak, tak, jestem gotowa. Wybacz, zamyśliłam się. - Uśmiechnęła się lekko, zgarnęła szybkim ruchem kopertówkę z komody i ruszyła ku drzwi.

Na miejscu byli o czasie, nigdy nie lubiła niepunktualności, a tym bardziej nie potrafiłaby sobie wybaczyć, gdyby to dzisiaj miała skupić na sobie cała uwagę - jakżeby nie była wystarczająco zestresowana tym wieczorem.
Hogwart nic a nic się nie zmienił. Nawet po wojnie podczas odbudowy starano się trzymać jak najdokładniej planów budynku, a jedynie wzmocniono jeszcze bardziej zapory magiczne.
Uwielbiała to miejsce, było doskonałe. Z żadnym innym miejscem nie czuła się aż tak bardzo zżyta i w żadnym innym miejscu nie czuła się aż tak bardzo bezpiecznie (no może w jednym, ale nie mogła na razie do tego wracać). Chciała wrócić do tych lat, kiedy wszystko było tak dziecinnie łatwe i niepoważne, jednak wojna wyszło im zabrała. Czy zahartowała? Też. Ale co im po tym, gdy już nie byli w stanie myśleć jak dawniej? Gdy już nie byli w stanie nikomu bezgranicznie zaufać?
Pozostawiła jednak swoje rozmyślenia na później, przybrała szeroki uśmiech na twarz i postanowiła zająć się przywitaniem z pozostałymi gośćmi.
Minęło pół godziny, a czuła się, jakby minęło przynajmniej pół wieku, coraz bardziej zestresowana  odpowiadała jedynie monosylabami i z każdą ubywającą minutą traciła nadzieję, że wieczór potoczy się tak, jak go sobie wyobraziła.
Cieszyła się, jak patrzyła na każdą kolejną parę, która przybywała i kładła prezenty pod choinką, i gdy płatki śniegu tańczyły jej przed twarzą, jednak to nie było to, na co czekała.
Poczuła jak męska dłoń zaciska się na jej ręce i odpowiedziała uściskiem.
I wtedy go zobaczyła. Poczuła się jak w amoku, krew z twarzy powoli zaczęła jej odpływać, a w klatce poczuła jak niepokój gromadzi się coraz bardziej i bardziej. Nie mogła oddychać, a oddech stał się płytki i nierówny. Chciała wstać, ale wiedziała, że nie utrzyma się na nogach.
Tak dużo czasu minęło, a czuła się, jakby prawie nic się nie zmieniło. Prawie. Chciałaby mieć cholerną nadzieję, że nic się nie zmieniło.
Ich spojrzenia się skrzyżowały, a dla niej świat zatrzymał się na moment.
Uśmiechnęła się lekko, ale on jedynie skrzywił się i spojrzał gdzieś obok niej. Nie zrozumiała na początku, ale później zorientowała się, że patrzy się na miejsce zajmowane obok niej, na tego, kto siedział obok niej. I wtedy w jednej chwili chciała wstać i wyszarpać swoją rękę z uścisku, który ją teraz krępował, z uścisku, który teraz palił ją w rękę. Chciała wstać i powiedzieć, że to wcale nie tak, jak wygląda, ale nie mogła. Nie po tym całym czasie, który minął.
Odwróciła się do swojego towarzysza i dopiero wtedy, kiedy powiedziała, że musi iść skorzystać z toalety i puściła jego rękę poczuła, jak ogarnia ją ulga.
Weszła do łazienki i obmyła ręce zimną wodą. Jak mogły ogarnąć ją takie emocje? Jak mogła nie czuć wyrzutów sumienia? Jak mogła wracać do tamtych czasów?
Osuszyła szybko ręce ręcznikiem i pośpiesznie wyszła z łazienki. Potknęła się o wysoki próg, którego nie zauważyła i chwilę później złapały ją ręce osoby, na którą wpadła.
- Przepraszam, przepraszam, zagapiłam się i kompletnie nie zauważyłam tego progu - zaczęła szybko się tłumaczyć odzyskując równowagę.
- Zawsze miałaś problemy z ostrożnym stawianiem kroków - odpowiedział jej głęboki głos, który znała nie od dzisiaj.
- Severus - wyszeptała i spojrzała w górę napotykając jego oczy.
- Myślę, że powinniśmy wracać do gości i swoich partnerów - powiedział jedynie i odwrócił się, by odejść.
- Severus, poczekaj. - Zawahał się na chwilę, ale zaraz ruszył żwawym krokiem do przodu.
Hermiona szybko podjęła decyzję i ruszyła w jego ślad.
- Severusie - powiedziała głośniej i natarczywiej. - Zatrzymaj się - syknęła.
Odwrócił się, a coraz większy gniew malował się na jego twarzy.
- O co chodzi? - warknął.
- Jak to o co chodzi? - odpowiedziała podobnym tonem. - Bardzo dobrze wiesz, o co chodzi. To ja się pytam, co się stało, bo po dziś dzień nie otrzymałam odpowiedzi.
- Stało się to, co się stać powinno już dużo wcześniej. - Podszedł do niej szybko i syknął gniewnie.
- Już przestań gadać od rzeczy. Nigdy nie wyjaśniłeś czemu zdecydowałeś się odejść. - Momentalnie posmutniała i odwróciła wzrok, by nie widział łez, które się wezbrały w kącikach jej oczu.
- Bo nie potrzeba wyjaśnień, by pojąć coś takiego. Wystarczy mózg i logiczne myślenie, ale możliwe, że przebywając w mugolskim świecie już się tego pozbyłaś.
- Nie krytykuj moich wyborów, Severusie! - syknęła. - Nie po tym, jak postąpiłeś, nie po tym, jak odszedłeś bez słowa. Nie masz prawa mnie osądzać.
- Ty nie miałaś prawa zrobić wielu rzeczy, a zrobiłaś - odwarknął.
- Nie rób z siebie hipokryty, Severusie. W tamtych czasach wszystkim zdarzyło zrobić się coś czego później żałowali i dziś nikt im tego nie wytyka. A nawet śmiałabym twierdzić, że nieraz przymykałam oko na twoje wyczyny.
Zapadła pomiędzy nimi cisza.
- Czy nie możemy żyć tak, jakby nic z tamtego czasu nie miało miejsca?
Nie odpowiedział, tylko patrzył się w przestrzeń, a zmarszczka na jego czole wskazywała na jego intensywne myślenie i rozpatrywanie wszystkich możliwych opcji.
- Nie analizuj mnie, Severusie - powiedziała łagodnie Hermiona i szybkim ruchem odwróciła jego twarz do swojej i zrobiła to, na co miała ochotę od wielu lat - pocałowała go namiętnie.
- Na Salazara, Hermiono, co ty ze mną robisz - wymruczał i szybkim ruchem rzucił zaklęcie rozpraszające, podniósł ją na wysokość swoich bioder, by mogła owinąć się nogami wokół niego, po czym wszedł do pustej klasy.
Przemieszczali się pomiędzy ławkami i gdy w końcu trafili na ostatnią Severus posadził Hermionę na ławce i dosunął ją do końca sali, przy okazji zamykając salę najszczelniej jak potrafił.
Oderwał się od niej, by zadać jej jedno z zasadniczych pytań.
- A co z tym mugolem, z którym przyszłaś?
Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
- To i tak nie było dla niego - cały ten magiczny świat - był bardziej zestresowany ode mnie, gdy cię ujrzałam po tak długiej przerwie. - Na jej twarzy zagościł czuły uśmiech i pogłaskała go lekko po policzku.
- Ładnie ci w tym czerwonym - powiedział przyglądając jej się uważniej.
- Chciałam zrobić się na pomocnicę Mikołaja - odpowiedziała z figlarskim uśmieszkiem na ustach patrząc z góry na strój, który uszyła, i który po zdjęciu czarów był w bardziej okrojonej wersji.
- Jest to jeden z najlepszych prezentów, jakie dostałem na święta - wymruczał do jej ucha.
- Myślałam, że najlepszy - odpowiedziała przygryzając lekko płatek jego ucha.


2 komentarze :

  1. Hej. Nie przeczytałam na razie wszystkich rozdziałów, ale chętnie zajmę się betowaniem jeśli nie wróci do Ciebie dwoja dotychczasowa beta.
    Koniecznie odezwij się na maila: oka_94@o2.pl
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wcześniej, ale nie miałam pomysłu co by ci tu napisać :(. Dalej w sumie nie wiem co mogę ci napisać, ale napiszę ci, że miniaturka fajna i wcześniej nie czytałam podobnej (a trochę ich przeczytałam ;) ). Pisz dalej bo fajnie się czyta twoje prace :) !

    OdpowiedzUsuń