Musicie się przygotować w większą dawkę cierpliwości, bo sama nie wiem, kiedy będzie zbetowany następny. Może tydzień, może dwa ;> Jeszcze zanim rozwinie się ta cała akcja to trochę potrwa, no ale jak mówiłam to będzie dłuższe opowiadanie c; Liczyłam na duuuużo rozdziałów, (jak już wspomniałam ;p) więc zaglądajcie ;)
Zbetowała Eveleine :3
– Hermiono, wróć do nas! – Czyjś głos próbował dostać się do
umysłu dziewczyny, która przebywała w swoim świecie razem z własnymi myślami.
Chwilkę później poczuła lekki ból na swoim przedramieniu, który przywrócił ją
do świadomości.
– Auć! Ron, dlaczego mnie szczypiesz?
– Cóż… biorąc pod uwagę to , że siedzisz jak zahipnotyzowana
wpatrując się w okno od przeszło dwudziestu minut i nie reagujesz na żadne
bodźce, to musiałbym się nad tym zastanowić. – Rudowłosy wyszczerzył zęby w
uśmiechu i podpierając brodę swoją ręką próbował udawać zamyślonego.
– Nie przegrzej tylko swojego mózgu od tak intensywnego
myślenia, nigdy tak mocno nie używałeś swoich szarych komórek, może ci to
zaszkodzić– sarknęła.
– Jak możesz, Hermino! Czy w tych książkach uczą nawet
sarkazmu? – burknął obrażony, zakładając ręce na klatce piersiowej w geście
dezaprobaty.
– Ronaldzie, gdybyś otworzył książki, to wiedziałbyś co w
nich jest – Hermiona puściła oczko zdezorientowanemu chłopakowi i zaśmiała się.
Reszta osób przebywających zawtórowała dziewczynie. Atmosfera panująca w
przedziale znacznie się rozluźniła, śmiech był zaraźliwy i trudny do
opanowania.
Hermionie od dawna brakowało atmosfery sprzed paru miesięcy,
kiedy wszystko było sielanką i ich przyjaźń była o wiele trwalsza. Wiedziała,
że Harry i Ron oddalili się od niej, nie rozmawiali zbyt często, nie wiedząc
nawet, jak zacząć. Brakowało im wspólnych tematów. Luźna atmosfera przypominała
im czasy, gdy wracali do Hogwartu i dzielili się swoimi poglądami nawet na
temat jakichś błahostek, droga jaką przebywali wydawała się przeraźliwie
krótka, nie zwracali uwagi na mijający czas. Jej rozmyślania przerwał Harry.
– Hermiono, chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie,
przez które… zrobiłaś to, co zrobiłaś. Chyba rozumiem, dlaczego tak
zareagowałaś i nie mam ci tego za złe…
– Wierz mi, nie chciałam tego robić, to była kwestia
impulsu. Owszem, mogłam z tobą porozmawiać, jednak emocje wzięły nade mną górę.
Gdybym mogła cofnąć czas, to zrobiłabym zupełnie to samo. Powinno dać ci to do
myślenia.
– Miono, ja…
– Rozmawiałam już z dyrektorem i powiedziałam mu o
wszystkim. Dostałam za to karę, na jaką zasłużyła
– Co masz na myśli?
– Dwutygodniowy szlaban u… – Nie dokończyła, gdyż przerwała
jej Ginny.
– Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, o co wam do jasnej cholery,
chodzi? – Irytacja rudowłosej rosła z minuty na minutę
– Och... Nie było czasu, aby wyjaśnić, Ginny. Miałam zamiar
powiedzieć ci o wszystkim w Londynie, ale jeśli chcesz teraz, to nic nie stoi
nam na przeszkodzie. – Rudowłosa potaknęła głową. – Zacznijmy od naszego
spotkania, na którym powiedziałaś mi o związku Harry’ego i Cho… – Hermiona
dokładnie tłumaczyła dziewczynie całe zajście, jedynie wizytę u dyrektora
opisała krótko i treściwie podsumowując wszystko.
– A... Ale jak? Dlaczego? – wyjąkała Weasleyówna.
– Ginny... nie mogę pozwolić, by ktoś robił ci takie
rzeczy... Bez urazy, Harry. – Zwróciła się ku niemu. – Gdybyś z nią nie był,
nie miałabym wtedy nic przeciwko temu, to twoje życie i sam wybierasz sobie
partnerów – Potter skinął jej głową na znak, że zrozumiał.
– Rozumiem... Dziękuję Hermiono. – Uśmiechnęła się jedynie
nieśmiało w jej stronę.
– Myślę, że najlepszym wyjściem jest załatwienie tego między
sobą, wiecie... w cztery oczy. Hogwart Express to nienajlepsze miejsce do tego –
stwierdziła.
– Już to zrobiliśmy – powiedział Harry, posyłając w jej
stronę szeroki uśmiech. – Rozmawialiśmy o tym wczoraj, jednak nie mówiłem jej o
całym tym zajściu na korytarzu, wiedziałem, że sama będziesz chciała ją o tym
poinformować.
– Raczej mnie śledziłeś, a nie rozmawialiśmy – parsknęła. – No,
ale co racja to racja… W każdym razie przebaczyłam mu całą tą sytuację, ale na
razie… – Zaśmiała się głośno widząc grymas wykrzywiający twarz jej
przyjaciółki. – Hermiono, nie patrz się tak na mnie! Chciałam dodać, że na
razie nie powróciliśmy do siebie. Sądzę, że potrzebujemy czasu, aby sprawdzić,
czy nasz związek ma szansę przetrwać. Musimy na nowo obdarzyć się zaufaniem…
– Już myślałam, że ta cała miłość poprzewracała ci w głowie.
– Słowo „miłość” wypowiedziała z takim obrzydzeniem, że rudowłosa z trudem
powstrzymywała się od głośnego śmiechu
– Potrafię jeszcze myśleć logicznie.
– Jeszcze Ginny, jeszcze.
– Oj, nie przesadzajmy, przecież miłość aż tak nie miesza w
życiu.
– Jasne, a oczy same nam się mydlą? Przez miłość nie
jesteśmy w stanie logicznie myśleć!
– Kim jesteś i co zrobiłaś z Hermioną Granger? – wtrącił
Ron, śmiejąc się na głos.
– Zamknęłam ją w szafie.
– Sprytne posunięcie, ale niedługo pewnie się stamtąd
wydostanie. Nie chciałbym być wtedy w twojej skórze. – Puścił do niej oczko
– Całe szczęście zaczynają się wakacje, bo pomyślałabym, że
chcesz abym napisała ci wypracowanie – zironizowała.
– Nie odmówiłbym.
– Nie wątpię.
– Hermiono, co stało się z twoją piękną tezą na temat
miłości? Chwila… Jak to było… A tak: miłość jest darem w życiu, jest jak słodki
owoc dla naszej duszy. Szczęściem, które znajduje się w jednej osobie, którą
potrafimy pokochać nad życie. Miłość jest jak eliksir na wszystkie rany –
głębokie i płytkie…
– Wystarczy, Ron. Widzę, że pamięć cię nie zawodzi w
najmniej pożytecznych sprawach. Może i tak kiedyś mówiłam, ale najwidoczniej
nie dokończyłam swojej wypowiedzi, gdzie dobitnie powiedziane jest jak wpływa
ona na nasze zachowanie i myślenie – czyli na pewno nie najlepiej.
– Uuu… A ja tu po prostu wyczuwam zazdrość.
– Zazdrość z niejasnego myślenia? Nie sądzę.
– Nie z tego. Bardziej zazdrość z eliksiru na wszystkie
rany.
– Jeżeli mowa o eliksirach, to zawszę mogę poszukać w
bibliotece, powinnam znaleźć tam coś przypominającego końcowy efekt.
– Wiesz, że nie o to mi chodzi. – Pokręcił głową.
– Naprawdę? – spytała chłopaka z ironią. – A co do
eliksirów, to nie powiedziałam wam z kim mam ten dwutygodniowy szlaban… Otóż ze
Snape'em.
– CO?! – krzyknęli wszyscy chórem.
– Snape. Może przeliterować? Myślałam, że pamiętacie kto nas
uczy eliksirów w Hogwarcie. Pamięć wam szwanuje?
– Hermiono, współczuję... – jęknął Harry.
– Czy to nie ja powinnam się użalać?
– Więc czemu tego nie robisz? – podjął temat Ron.
– Bo nic by to nie dało? Dwa tygodnie powinnam wytrzymać. –
Wzruszyła ramionami.
– Nie mogę z tobą. Siedzisz jak gdyby nigdy nic i
akceptujesz to , że będziesz musiała spędzać wolny czas z tym obleśnym
nietoperzem.
– Widzisz Ron, moje myślenie w odróżnieniu od niektórych –
jej wzrok przeniósł się na chłopaka, którego policzki przybrały czerwony kolor –
wychodzi poza normy i nie rozmyślam nad tym co będę tam robiła, a raczej czy
będę mogła zwędzić jakieś przydatne składniki albo nauczyć się jakiegoś nowego
eliksiru – rudowłosy gwizdnął przeciągle.
– Świetnie Hermiono, narażać swoje życie na to , aby zabrać
składniki, które pomogą Harry’emu w…
– Ron! Ile razy mogę ci powtarzać, że wcale nie jestem pewna
czy to zadziała. Nie mam pojęcia, kiedy skończę ten eliksir, a Snape na pewno
mi nie pomoże… Zresztą Snape nie może nic przypuszczać, więc próbujcie zachować
pozory. Nie dajcie się sprowokować, chyba że tak bardo pragniecie mojej
śmierci. Ostrzegam was teraz, abyście mogli sobie spokojnie przyswoić to w
ciągu dwóch miesięcy.
– Możesz na nas liczyć, Hermiono. Wiesz, że my się nie wygadamy,
tym bardziej, że tak samo nie znosimy Snape’a i jego zachowania, więc nie mamy
zamiaru narażać cię na jakiekolwiek niebezpieczeństwo wiedząc, jak ten dupek
może na to zareagować – powiedziała uspokajająco Ginny i wzięła rękę
przyjaciółki w swoją. – Cieszę się, że tyle robisz dla Harry’ego.
– Każdy by tak postąpił...– Rudowłosa pokręciła tylko głową
na te słowa.
– Niekoniecznie. To wszystko pokazuje, że jesteś prawdziwym
Gryfonem.
Pozostała część drogi z Hogwartu owocowała w długie rozmowy,
które często powodowały salwy śmiechu między przyjaciółmi. Jednak nie długo
było dane pocieszyć się im tą chwilą, gdy zorientowali się, że dojeżdżają do
Londynu i muszą przebrać się w mugolskie ubrania.
Na stacji czekali już na nich państwo Weasley, jak zwykle
uśmiechnięci i pogodni. Pani Weasley podbiegła do nich i mocno uściskała
każdego z nich.
– Tak się cieszę, moje drogie dzieci, że w końcu
przyjechaliście. – Jej wzrok powędrował ku każdej osobie i zatrzymał się na
Harrym. – Na Merlina! Harry! Czy oni cię tam głodzą czy to po prostu Ron
zabiera ci wszystko sprzed nosa? – Na drugą teorie wszyscy wybuchnęli
niepohamowanym śmiechem, oprócz najmłodszego syna państwa Weasley’ów, którego
twarz nabrała buraczkowego odcieniu
– No już, Molly daj im chwilkę odpoczynku, porozmawiamy o
wszystkim w domu. – Pan Weasley wyprzedził Harry’ego, który otwierał już buzię.
– Fred, George okazalibyście trochę kultury i zabralibyście walizki od Ginny i
Hermiony? Czy trzeba was do tego poganiać? Zero dżentelmeństwa. Czy tak was
właśnie wychowałem?
– Tak! – odpowiedzieli jednocześnie bliźniacy uśmiechając
się szeroko, przez co dostali po kuksańcu od pani Weasley
– Ruszcie się już, chyba że planujecie spędzić tutaj całą
noc – odezwała się swoim pogodnym głosem Molly.
W odpowiedzi każdy ruszył w stronę zamurowanego przejścia,
który oddzielał przejście na peron. Hermiona poszła ostatnia oglądając się na
boki. Czuła na sobie czyjś wzrok i była tego pewna jak diabli, wydawało jej się
tak jakby każda z otaczających ją czarodziei obserwował jej osobę
przeszywającym spojrzeniem. Nerwowo rozejrzała się dookoła siebie, lecz nie
ujrzała niczego nadzwyczajnego. Jej wzrok przeczesywał każdą przestrzeń naokoło
niej, przecież to nie mógł być tylko wymysł jej wyobraźni… Chociaż może to po
prostu niewyspanie, pogładziła ręką czoło i ruszyła wolnym tempem w stronę
bramki nadal obserwując każdą osobę, która wydała jej się dziwnie podejrzana.
Opuściła głowę z porażką stwierdzając, że to jej umysł musi grać z nią w jakieś
gierki, jednak zatrzymała się jak oparzona dwa metry przed bramką. Jej
spojrzenie powędrowało w prawą stronę, niby nic niezwykłego – grupka ludzi od
tak sobie rozmawiająca, lecz nie to przykuło jej uwagę, ale długie, obfite,
czarne szaty sięgające ziemi. Oczywiście, każdy z przechodniów mógł takie mieć,
jednak gdy podniosła głowę wyżej zauważyła czarne włosy sięgające mężczyźnie do
ramion i podłużny nos. Nie mógł być to nikt inny, niż profesor Snape. W
momencie, gdy przez jej myśli przewędrowało jego imię i nazwisko Mistrz
Eliksirów odwrócił się w jej kierunku i spojrzał jej prosto w oczy, pomimo
tego, że znajdowali się kilkaset metrów dalej czuła, że jego wzrok ją przeszywa
na wylot, a jego kąciki ust unoszą się ku górze. Speszona i zdenerwowana szybko
zerwała kontakt wzrokowy i przedostała się na drugą stronę peronu. Zastanawiała
się tylko co to byli za ludzie i co knuli?
~*~*~*~
– Na ile chcesz u nas gościć, kochanieńko? – spytała Molly
Hermionę, gdy znajdowały się już w Norze.
Rodzice jej przyjaciół zaprosili ich do kuchni, gdzie każdy
jadł obiad i popijał go sokiem. Brązowowłosa musiała przyznać, że w tym domu
było cudownie, on sam w sobie był fantastyczny, może nie zewnętrznie, jednak
rodzinna atmosfera panująca w nim przyprawiała o pozytywne emocje. Wciągnęła
głęboko powietrze, którym delektowała się przez krótki czas, po czym z
powolnością je wypuściła Czuła jak do każdej komórki jej ciała dociera to
cudowne powietrze; delikatny aromat kawy i herbaty, zapach placków, które zdążyli
już zjeść i czymś jeszcze – ciepłem, które emanowało. Obróciła głowę i zwróciła
się do gospodyni.
– Tylko kilka dni, nie chcę państwu sprawiać kłopotu, tym
bardziej, że i tak jest nas teraz spora grupka. – Posłała jej lekki uśmiech.
– Jaki to kłopot? Miejsce zawsze się dla ciebie znajdzie, a
Ginny będzie na pewno przeszczęśliwa, jeżeli zostaniesz na dłużej, tak samo jak
i reszta. A im nas więcej, tym weselej! – powiedziała radośnie.
– Dziękuję bardzo. Mama miała do mnie napisać w razie gdyby
coś ją zatrzymało i powiedzieć kiedy będzie już w domu, pojechali na jakiś
zjazd dentystów i lekarzy i sami nie wiedzą, kiedy wrócą.
– Dobrze w takim razie idź się rozpakuj, Świstoświnka zawsze
przylatuje z rano pocztą, bo Hermes nie ma już tylu sił, jak dawniej. Kiedy
przyjdzie jakaś wiadomość od twoich rodziców, to od razu będziemy wiedzieli. –
Puściła jej oczko. Hermiona ruszyła w stronę schodów prowadzących na górę, gdy
sobie przypomniała jeszcze jeden ważny fakt.
– Mam do pani zarazem prośbę i pytanie.
– Słucham cię, moja droga.
– Czy mogłabym wrócić tutaj kilka dni przed wyjazdem do
Hogwartu? Nie wiem czy będę miała możliwość dotarcia na stację ze swojego domu.
– Oczywiście, oczywiście. Jak już wspomniałam mogłabyś tutaj
zamieszkać z nami nawet i na całe wakacje. I wiedz, że zawsze jak nie będziesz
miała się gdzie podziać. Drzwi dla ciebie będą zawsze otwarte
– Dziękuję, jeszcze raz.
– Nie ma sprawy. – Machnęła lekko ścierką, którą trzymała w
prawej dłoni. – A teraz idź już, idź do Ginny, bo pewnie się zamartwia co się z
tobą stało.
Hermiona udała się do pokoju Rudowłosej i od razu padła na
jedno z łóżek, które były ustawione obok siebie.
– Co teraz, Ginny? – Podniosła się na łokciach, przypatrując
się przyjaciółce z błyskiem w oku.
– O czym chcesz pogadać?
– Hmm… Nie wiem… W sumie to zastanawiam się nad tą sprawą z
Harrym.
– Już ci tłumaczyłam, przyjęłam jego przeprosiny i dałam mu
ostatnią szanse, jeżeli się nie wykaże, to nie będziemy mogli tego ciągnąć.
– Dobra, dobra nie nakręcaj się tak. Może jakiś inny temat?
Na sprawach sercowych się nie znam, ale w innych postaram się tobie pomóc.
– Aaa właśnie! – Pacnęła się ręką w czoło. – Zapomniałam cię
poinformować o jednym fakcie, mianowicie za kilka dni przyjeżdżają Fleur i
Bill.
– To chyba dobrze, co nie?
– Niezupełnie. Przywożą ze sobą jej młodszą siostrę –
Gabrielle – Hermiona na samo imię dziewczyny wzdrygnęła się.
– Świetnie…
– Taa… Przepięknie. Nie dość, że smarkula , to jeszcze wcina
nos w nie swoje sprawy.
– Wiesz dokładnie kiedy mają przyjechać?
– Niestety nie – posmutniała. – Jednak może mogłabyś pomóc
przetrwać mi to fascynujące spotkanie? – Hermiona zaśmiała się lekko na te
słowa. – Nie śmiej się! Będę potrzebowała każdej pary rąk do pomocy, która
przeszkodzi mi przed rzuceniem się na nią.
– W takim razie będą musieli trzymać nas dwie – parsknęła.
– Już widzę te nagłówki w „Proroku Codziennym”: Dwie
niezrównoważone psychicznie uczennice Hogwartu rzuciły się na Gabrielle
Delacour – ćwierć wili – powodując jej trwałe urazy psychiczne i fizyczne. Obecnie
zamieszkują w szpitalu św. Munga na oddziale zamkniętym.
– Te urazy psychiczne i tak by się przydały…
– Masz rację – Ginny uśmiechnęła się podstępnie. – Trzeba
wymyślić jakiś plan… – Obydwie zaśmiały się głośno.
~*~*~*~
Ron siedział w swoim pokoju i rozmyślał. Jego myśli pędziły
wokół wszystkiego co do tej pory się wydarzyło, całe szczęście był w
pomieszczeniu sam, bo ktoś postronny mógłby go uznać za obłąkańca. Chłopak
przypomniał sobie rok, który na nieszczęście się tak właśnie zakończył – nadal był
w związku z Lavender Brown. Rudowłosy na początku znajomości chciał tylko
wywołać zazdrość u Hermiony, która podczas czwartego roku umawiała się z
Wiktorem Krumem, Nie mógł znieść widoku ich obojga, kiedy potajemnie trzymali
się za ręce, a tym bardziej, kiedy zaczęli się co raz częściej spotykać.
Hermiona wyglądała, jakby spotkało ją jakieś niesamowite szczęście. Jednak los
uśmiechnął się do Rona i dziewczyna z biegiem czasu zakończyła znajomość z
reprezentantem Bułgarii w Quiddithu. Nie żeby chciał, aby Hermiona była smutna,
ale kierowały w nim jakieś uczucia, które powodowały, że prawie skakała z
radości, na wieść o ich rozstaniu. Dopiero później zdał sobie sprawę, że to
była zazdrość, a on czuje do Hermiony coś więcej niż przyjaźń. Próbował walczyć
z tym uczuciem, wmawiał sobie, że to przecież jego najlepsza przyjaciółka, ale
kiedy tylko pojawiała się przed nim jego serce przyspieszało, a ręce
niebezpiecznie drgały. Jednak w tej chwili nie mógł nic poradzić na te emocje,
które zalewały go, gdy spotykał się z dziewczyną, czy zaczynał rozmowę na jej
temat, musiał obmyślić plan, który wydostanie go z pod szpon Lavender i pokaże
jak bardzo zależy mu na Hermionie. Tak, już niedługo powinien coś wymyśleć, a
Gryfonka odwzajemni jego uczucia i będą szczęśliwą parą. Nic mu nie stanie na
drodze, nawet wojna, którą będą musieli stoczyć z Voldemortem, będzie z nią na
każdym kroku i uchroni ją przed każdym czarem – obiecał to sobie w myślach.
Świetny rozdział :) Bardzo fajnie się czytało. Czekam na rozkręcenie akcji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Nimfadora1
Dziękuję bardzo i szczerze się cieszę, że się podobało c;
Usuńhej. bardzo chętnie zobaczę tytuł swojego bloga w twoich oglądanych a może przy okazji zaproszę twoje czytelniczki na moje oba blogi ;)
OdpowiedzUsuńhttp://poinnejstronieczasu.blox.pl/html
http://mroczneczesciduszy.blox.pl/html 18+ więc uwaga
rozdział ciekawy w chwili wolnego czasu postaram się przeczytać całość i zostawić coś po sobie
pozdrawiam
rapsodia89
No nieźle, nieźle :) miło prowadzisz fabułę, czyta się lekko i przyjemnie. Severus idealny! Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam, side_of_sky
OdpowiedzUsuńOch dziękuje Ci bardzo, że do mnie wpadłaś ;> Jestem miło połechtana, że Ci się podobało, i że Twoim zdaniem dobrze wykreowałam Severusa! ;) Mam nadzieję, że jeszcze tu wpadniesz.
UsuńTrzymaj się ciepło c;
Cześć, dziękuję za odwiedziny, dodałam Twój blog do polecanych :)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się spodobał, Hermiona ma swój temperament tak samo jak Ginny :) Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w kolejnych rozdziałach. Życzę dużo weny i czasu na pisanie (:
Pozdrawiam
Ty wiesz jak poprawić człowiekowi humor z rana! Jednak dopiero teraz mogę odpisać ;> Dziękuje Ci bardzo za opinię i mam nadzieję, że jeszcze do mnie wpadniesz na dalszą opowieść c;
UsuńPozdrawiam cieplutko :3
Witaj Lizzy, bardzo Ci dziękuję za miły komentarz pod moim opowiadaniem, dzieki niemu odnalazła Twój blog i po prostu leżę i kwiczę, że nie ma kolejnych rozdziałów. Słucham Lady Antebellum, co potęguje te doznania, w niektórych momentach łezka mi się w oku zakręciła. Kocham Twojego Snape'a. Jak nic będę zaraz ryczeć w poduchę, co Ty ze mną wyprawiasz dziewczyno! :D Jak przed chwilą zbiegłam na dół i mama mnie zobaczyła, to stwierdziła, że zachowuję się tak jakbym się zakochała. To wszystko przez Ciebie :P! Genialne opowiadanie, ja po prostu zaraz wybuchnę, muszę przeczytać kolejny rozdział, po prostu muszę. Świetna robota!
OdpowiedzUsuńHahahahahaha ;D Boże jestem przepełniona radością, że Ci się podoba! Po prostu cudownie jest coś takiego słyszeć c:
UsuńWłaśnie najbardziej się obawiałam, że nie uda mi się utworzyć takiego rasowego, sanpe'owego Snape'a (xp), bo Hermiona i tak będzie wychodzić po za kanon :D
Co do nowego rozdziału to spokojnie, jest u bety i mam nadzieję, że niedługo go mi podeśle, bo sama zaczynam się niecierpliwić ;p ... Co oczywiście nie oznacza, że wpadałam w histerię - nie bierzmy pod uwagę sprawdzania dziesięć tysięcy razy dziennie skrzynki pocztowej xD - i nie piszę dalej ^^ Coś nie zazdroszczę mojej becie, którą katuję moimi potworkami :>
No ale tak czy inaczej zaglądaj, bo interes się dopiero rozkręca im mam nadzieję, że będzie miło chociaż mam spaczone poczucie humoru więc nie będzie tak genialnie śmiesznie jak u Ciebie :D
Jeszcze raz wielkie dzięki i czekam na ciąg dalszy Twojej twórczości :3
Nie masz się co o Severusa obawiać, bo jest genialny. Idealna nutka wrodzonej wredoty, ale i ogromna wrażliwość, którą skrywa razem z innymi uczuciami. Nie mogę się doczekać, jak Hermiona zda sobie sprawę, że lubi, a nawet uwielbia patrzeć w jego oczy i inne takie tam romanse :P. Na prawdę zapowiada się świetnie. To opowiadanie jest po prostu lekkie i jedno z najlepszych które czytałam, nie ma tu przesady, mówię całkowitą prawdę. Sam pomysł na zaczęcie jest taki, jaki bym mogła sobie po prostu wymarzyć. Gdybym miała czas, bo wena raczej jest, to zabrałabym dupsko do roboty. Genialnie piszesz. Czekam, nie mogę się doczekać.
UsuńFreszka ja się tu chyba zaraz roztopię pod tymi Twoim komentarzami :D No ją myślę, że niedługo się zbierzesz i wezmiesz w ruch kartkę, i długopis ^^ Ostatnio mnie samą dopadła taka wena, że na lekcjach przybywam tylko ciałem ;p No, ale lepiej korzystać póki jest ;>
UsuńBoję się tylko, że to będzie opowiadanie jak ich wiele, no ale nie ma zbytnio dużo pomysłów na przytrzymanie ich obok siebie na czyjś rozkaz... Postaram się nadrobić akcją ^^
A Ty jak znajdziesz chwilkę bierz się w trymiga do roboty! :D Będę czekać na efekty Twojej pracy c:
Biedny Ronuś... Nie, wcale go nie żałuję. Hermiona należy do Severusa, chociaż żadne z nich o tym nie wie. Mam nadzieję, że nie zamęczam Cię moimi komentarzami. Chciałam przeczytać wszystko za jednym zamachem, lecz nauka na to nie pozwoliła, ale mniejsza z tym. Dopiero teraz zauważyłam, że się nie podpisywałam, bo jestem przyzwyczajona do automatycznie wyświetlonego pseudonimu, więc teraz nadrabiam - cersei1 to ja, skomentowałaś niedawno mój blog i odpłacam się tym samym (z nawiązką).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
cersei1
Ginny mnie zaskoczyła tym, że tak łatwo wybaczyła Harry'emu.
OdpowiedzUsuńRozmowa na temat miłości - świetna!
No i czuję, że mała Gabrielle nieźle namiesza :D
Ron... no cóż, ja go zawsze zabijam :)
A przy okazji, jak masz ochotę to wpadnij:
http://sevmionebylamia.blogspot.com/ - trwające.
http://hgsspocalunekwiezykrwi.blogspot.com/ - moje pierwsze, nienajlepsze i zakończone.