Z Betą nagle straciłam kontakt, więc ten rozdział także nie jest zbetowany.
Tak samo jak poprzedni, pisany był na wyjeździe, pomiędzy opieką nad dziećmi, jazdami a drzemkami. Gdy przeczytałam go po kilkutygodniowej przerwie wydawało mi się, że trochę jakbym pisała na jedno kopyto, jednak tam coś dodałam, tam poskreślałam, a teraz czekam na wasz werdykt.
Czy lepsze jest pisanie między kilkoma aktywnościami, nawet jeśli jedynie parę akapitów dziennie, czy w domu, w ciszy, na komputerze? I czy w ogóle odczuwacie zmiany? :)